Moje życie jest takie trochę pechowe, bo gdy wydaje mi się, że już wszystko jest OK. to spotyka mnie coś złego.
Gdy się urodziłem nikt w mojej rodzinie nic nie wiedział, ani nie spotkał się z tą chorobą.
Nikt dokąd sięgają pamięcią nie chorował na hemofilie.
Do 10-tego miesiąca życia nic nie wskazywało, że mam hemofilię. Żadnych objawów, zwyczajny zdrowy chłopiec.
I tu zaczyna się moje nieszczęście.
Mieszkaliśmy u babci w starym budownictwie, drzwi do pokoju były całe z drewna. Babcia wchodząc do pokoju nie spodziewała się że ja stoję za drzwiami.
Pech chciał że mnie pchnęła tymi drzwiami, a ja zamiast upaść na pupe tak jak to zwykle dzieci robia, poleciałem do tyłu uderzając głowa o podłogę.
Z tyłu głowy pojawił się krwiak, Który z każdą chwilą się powiększał.
Zaniepokojeni rodzice zawiezli mnie do szpitala, tam przyjęto mnie na oddział.
Zaczęli mi punkcyjnie ściągać krew z krwiaka i wszystko było by dobrze gdyby nie doszło do wypadku.
Do dzisiaj nikt dokładnie nie wie co się stało. Rodzice w tajemnicy dowiedzieli się od pielęgniarki, że podczas przygotowań do punkcji wypadłem ze szpitalnego łóżeczka rozcinając sobie całe czoło. Obrażenia były tak duże, że mama jak przyszła na widzenie przeszła obok mojego łóżka i mnie nie poznała. Miałem obandażowaną głowę i byłem przywiązany bandażami do łóżeczka.
Nikt nie chciał udzielić rodzicom żadnych wyjaśnień, oficjalnie na wypisie ze szpitala napisali, że blizny i rany na czole powstały podczas zdejmowania plastrów po opatrunku zrobionym po punkcji krwiaka. Ponoć plaster był tak silny, że powstały rany przy odklejaniu. Szpital chciał zrobić na swój koszt operacje plastyczna czoła, aby zlikwidowac blizny i wtedy po badaniach do zabiegu okazało się że jestem chory na HEMOFILIE, co wykluczało zrobienie zabiegu plastycznego.
Więc pozostały mi blizny do dzisiejszego dnia.
Rodzice chcieli założyć szpitalowi sprawę, lecz po konsultacji z adwokatem który wyjaśnił im że to tylko strata pieniędzy, bo nie wygrają ze szpitalem.
W tamtych czasach niestety, ale proces był nie wygrania.
I tak właśnie zaczęło się moje dzieciństwo, hemofilia, zbliznowane czoło, wszelkie ograniczenia, bo już nie mogłem robić tego co wolno robić zdrowym dzieciom.
Cały czas pod okiem rodziców, bo okazało się że mam najcięższą postać hemofilii, tzn. Hemofilię "A" a poziom VIII czynnika krzepnięcia wynosi zaledwie 0,06%.
Czyli krzepliwość mojej krwi jest zerowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz