piątek, 18 lutego 2011

Narodziny pierwszego synka

Synek Eryk
        Dzisiaj znowu trochę wspomnień, ale tych najbardziej radosnych w moim życiu. Wraz z żoną spędziliśmy wiele godzin na rozmowach o dziecku. Oboje bardzo pragnęliśmy mieć dziecko. Byliśmy po poradę lekarską i podjeliśmy decyzję. 
Ze strony rodziców mieliśmy cały czas wsparcie. Mama była w siódmym niebie. Wiedziałem, że w moim przypadku najlepiej będzie gdy urodzi się syn. Bo nie odziedziczy genu Hemofili, jedynie córka mogłaby być nosicielką i potem przenieść na syna. 
Nasze starania nie trwały długo, bo już w następnym miesiącu od postanowienia żona zaszła w ciążę. 
Ja z synkiem

Moja radość była ogromna, nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca. Na wszystkie badania jeździłem razem z żoną. Ale nie chcieliśmy wiedzieć co się urodzi, woleliśmy niespodziankę. Mama dbała o żonę bardzo gotowała jej na co miała ochotę. Ja też jak bym mógł to nosiłbym ją na rękach. Ciąża przebiegała bez większych powikłań. Aż nadszedł dzień porodu, zaczęło się wieczorem. Zawiozłem żonę do szpitala, gdzie praktycznie cały czas byłem przy niej bo była sama na sali porodowej. Niestety ale wszystko szło bardzo powoli, żona okropnie się męczyła. Miała bóle krzyżowe, które w sumie trwały 21 godzin. Tle czasu minęło od przyjazdu do szpitala do porodu. 
Babcia z wnuczkiem
 Nawet mama przyjechała do szpitala martwiąc się czemu tak długo to trwa. W końcu się zaczeło, lekarz wyprosił nas ze sali i czekaliśmy na korytarzu. Po jakiś 15 min. mama powiedziała do mnie - słyszysz jak płacze twoje dziecko.

Rzeczywiście usłyszałem płacz, od razu stanąłem w drzwiach sali i zobaczyłem jak pielęgniarka myła maluszka. Pozwolono nam wejść i dostałem dziecko do rąk. Żona powiedziała, że mamy synka.
Przeszliśmy z dzieckiem do sali a żona musiała jeszcze zostać 2 godzinki na porodówce. 
Z żoną i synkiem
To był najpiękniejszy dzień mojego życia. To maleństwo było spełnieniem moich marzeń, taką nagrodą za te wszystkie lata cierpień. Mama codziennie przed pracą przychodziła do szpitala nacieszyć się wnuczkiem. A dziadek nie trzeźwiał przez dwa albo trzy dni. Po tygodniu wypisano oboje do domciu. Eryczek chowa się bardzo dobrze. Babcia każdą wolną chwile spędzała z wnusiem. Razem z dziadkiem chodzili sobie na spacery. Była taka szczęśliwa, cały czas powtarzała, że wszystko będzie dobrze, że zawsze możemy liczyć na jej pomoc.
Lecz los okazał się okrutny i zabrał ją nagle nie dając jej czasu nacieszyć się wnuczkiem. Nie doczekała się nawet pierwszych urodzin wnuczka.
Eryk jest wspaniałym synkiem, dorasta nam bez większych problemów. Nie wiem jakimi słowami mógłbym wyrazić to co czuję do mojej żony, za urodzenie mi synka i za to że jest przy mnie. 
Dlatego pragnę jeszcze raz gorąco jej podziękować za to że jest przy mnie. I powiedzieć że jest mi najdroższą osobą na ziemi, którą zawsze będę kochał tak jak kocham ją obecnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz